Ministerstwo Spraw Zagranicznych Polski podkreśliło, że „wybory prezydenckie w Rosji nie są legalne, demokratyczne, ani uczciwe”. Jak na te słowa zareagowali rosyjscy propagandyści? Zapraszamy na podsumowanie pierwszych stron rosyjskich gazet, które przygotował anonimowy korespondent TVP Polonia.
Kłamstwa o przebiegu wyborów prezydenckich w Rosji
Putin wygrał wybory. To żadna tajemnica - jeszcze rok temu było wiadomo, kto zostanie zwycięzcą. Zachodnie media piszą o fałszerstwach wyborczych. Ale propagandyści z Rosji sądzą, że wybory były uczciwe.
Oto RAPSI – Rosyjska Agencja Informacji Prawnej i Sądowej:

Tłumaczenie: Międzynarodowi obserwatorzy wyborów uważają, że wybory prezydenta Federacji Rosyjskiej były uczciwe.
Powstaje pytanie: z jakich państw przyjechali ci obserwatorzy? Na stronie internetowej rosyjskich mediów RTVI pojawił się artykuł na ten temat. Oto jego nazwa:

Tłumaczenie: Bez Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, ale z Iranem: kto przyjechał, żeby obserwować wybory w Rosji.
Po tych słowach widać, o jakie państwa chodzi. Jasne, że obserwatorów z UE na wyborach w Rosji nie było i być nie mogło. Nie mylę się. Trochę niżej widzimy taką informację:

Tłumaczenie: Służba prasowa Wspólnoty Niepodległych Państw podała, że w składzie misji znajduje się 194 obserwatorów, którzy przedstawiają nie tylko Międzyparlamentarne Zgromadzenie Wspólnoty Niepodległych Państw i Zgromadzenie Parlamentarne Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, ale również Azerbejdżan, Armenię, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Turkmenistan, Uzbekistan, Zgromadzenie Parlamentarne Związku Białorusi i Rosji, Stały Komitet Państwa Sojusznego i Komitet Wykonawczy WNP.
Większość tych państw ma neutralne lub dobre relacje z Rosją. Jasne, że obserwatorzy, którzy przyjechali na wybory prezydenckie, będą mówić to, co chce usłyszeć rosyjski rząd.
Głupie żarty rosyjskich propagandystów
Prokremlowscy dziennikarze ostro zareagowali na te słowa. Jednak udają, że niczego się nie boją:

Tłumaczenie: Mieszkańcy Wołgogradu zatrollowali MSZ Polski po słowach o wyborach, które przebiegły wśród represji.
MSZ Polski nie ma pojęcia, że ktoś je „zatrollował”… Ale patrzcie, w jaki sposób dalej żartują rosyjscy propagandyści i czytelnicy:

Tłumaczenie: Trzydniowe wybory prezydenckie w Federacji Rosyjskiej trwały od 15 do 17 marca – w końcu Maslenicy*. Dlatego wielu ludzi szczerze powiedziało, że głosowanie odbyło się pod presją naleśników na żołądek.
- Zostaliśmy represjonowani przez naleśniki ze śmietaną… i z miodem… i nawet z mięsem… Wszystkie ofiary represji są żywe i zdrowe, tylko są grube, - powiedzieli Wołgogradczycy.
- Jestem zmęczony takimi smacznymi represjami, muszę zrzucić kilka kilogramów, ratujcie!
*Maslenica to święto pogańskie, które jest obchodzone w Rosji. To czas zabaw i jedzenia naleśników.
Moim zdaniem, rosyjscy propagandyści zachowują się po prostu głupio. Tym bardziej że polskie MSZ ma całkowitą rację. A jeszcze nie wyobrażam sobie, kim trzeba być, żeby uważać represje za temat żartów. Nic śmiesznego tu nie ma.
Propagandyści się obrazili
Dodam, że kremlowscy propagandyści zawsze ostro reagują na słowa o represjach w ZSRR lub w Rosji. Oni uważają to za rusofobię:
Tłumaczenie: Dla Niemców ZSRR był o wiele gorsze niż ich III Rzesza. Oni bardzo chętnie rozmawiają o tragediach radzieckich dysydentów, z przyjemnością mówią o stalinowskich represjach, przesadzają z ich liczbą i okrucieństwem. Im bardziej wściekła jest rusofobia, tym więcej krytyki czasów ZSRR ona zawiera.
A co, Niemcy się mylą? Nie, mają racji. Przywódcy ZSRR popełnili mnóstwo zbrodni. I te represje, o których mówi dziennikarka VZ.RU, naprawdę były. Tylko ona kłamie, kiedy pisze, że ich skala jest grubo przesadzona.
Wręcz przeciwnie: chyba nikt dokładnie nie wie, ilu ludzi było ofiarami komunistycznego reżimu. Chodzi mi nie tylko o radzieckich dysydentów i innych mieszkańców ZSRR. Mówię przede wszystkim o obywatelach państw, które znalazły się pod okupacją sowiecką po II wojnie światowej. Polacy, Czesi, Słowacy, Węgrzy, Niemcy z NRD walczyli z komunizmem i wielu uczestników tej walki uległo represjom. Dobrze, że przestępstwa, popełnione przez Związek Radziecki nie są zapomniane. I widać, że rosyjskim prorządowym dziennikarzom, którzy marzą o odrodzeniu ZSRR, to bardzo się nie podoba.
Rosyjska propaganda również oskarża o rusofobię MKOI. Chodzi o to, że jesienią tego roku Rosja chce zorganizować tzw. „Igrzyska Przyjaźni” - międzynarodowe zawody sportowe w miejsce igrzysk olimpijskich. Międzynarodowy Komitet Olimpijski to potępia. Rosyjscy dziennikarze nie oszczędzają ostrych słów:

Tłumaczenie: MKOI na smyczy rusofobów. Międzynarodowy Komitet Olimpijski został bronią Zachodu przeciwko Rosji.
Zdaniem rosyjskich propagandystów, nie ma nic złego ani w upolitycznieniu sportu przez Rosję, ani w polityce, którą ona prowadzi, ani w jej inwazji na Ukrainę. Dlatego oni się obrażają, kiedy Zachód reaguje na te przestępstwa i wprowadza sankcje. Ale cały świat widzi, co robi Rosja, i rozumie, że tzw. „rusofobia” to normalna reakcja na jej działania.