W czasie II wojny światowej polscy dyplomaci w Japonii, na czele z ambasadorem RP Tadeuszem Romerem, ocalili ponad tysiąc polskich Żydów.
„Całe rzesze uchodźców uciekały z okupowanej Europy, przez Władywostok, do Japonii, w tym z okupowanej Polski na Wileńszczyznę. Ale Litwa została w sierpniu 1940 r. anektowana przez ZSRR. Ludzie uciekali więc zarówno przed Niemcami, jak i przed Rosjanami, gdyż władze ZSRR kazały przebywającym na zajętych przez Armię Czerwoną terenach przyjmować radzieckie obywatelstwo” – mówi dr Olga Barbasiewicz z UJ z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Uchodźcy, wśród których wielu było Żydów, przybywali do Władywostoku z wizami tranzytowymi od japońskiego konsula w Kownie, Chiune Sugihary.
Po pewnym czasie „japoński rząd zaczął zwracać się do polskiej placówki, czy wie, że takie rzesze ludzi uciekają” – dodaje Barbasiewicz. Polacy gwarantowali uchodźcom niezbędną opiekę konsularną.
Polscy dyplomaci pomagali również przy przyznawaniu wiz do państw docelowych. „Wiadomo, że 800 wiz zorganizował sam Romer, m.in. dzięki prywatnym znajomościom z ambasadorem USA i ambasadorem Wielkiej Brytanii, który wystawiał wizy do ówczesnych kolonii, w tym do Palestyny. W Tokio powstał Komitet Pomocy Ofiarom Wojny, któremu przewodniczyła żona Romera, Zofia Romerowa” przekazuje Barbasiewicz.
Księga Szanghajska, czyli polska księga konsularna, w której zostali spisani wszyscy Polacy, przebywający wtedy w Szanghaju, zawiera setki nazwisk osób, którym udało się pomóc.
Romer okazał się wybitnym dyplomatą. Swoimi pomysłami i inteligencją przełamywał „niemożliwe” ratując setki ludzkich istnień.